Dziecko wywróci twoje życie do góry nogami...




... czeka was rewolucja, wszystko zmieni się o 180 stopni, nic nie będzie takie samo - te i inne podobne teksty słyszeliśmy przez całe 9 miesięcy ciąży. Ponieważ niezbyt dobrze znoszę zmiany i z wielkim trudem oswajam nową rzeczywistość, rewolucje są ostatnim o czym marzę. A tutaj takie proroctwa. I to bynajmniej nie mające w domyśle "Nic nie będzie takie samo bo będzie lepsze". O nie! Raczej każdy miał na myśli "Szykuj się na piekło".

Potem, kiedy Domiś się urodził faktycznie początek był trudny, ale myśląc o tym teraz widzę, że trudności wynikały właśnie z mojego braku elastyczności i nieumiejętności przystosowania się do nowego trybu. Po tych początkowych zawirowaniach, które przecież są naturalne wszystko wróciło mniej więcej do normy, a zmiany, jakie nastąpiły w naszym życiu są absolutnie pozytywne.

Zobaczcie sami:

1) Dużo więcej czasu spędzamy razem.


Zanim pojawił się Dominik, mimo że zarówno ja jak i mąż mieliśmy wolne popołudnia, wcale nie spędzaliśmy dużo czasu razem. Raczej po wspólnym obiedzie każde z nas oddawało się swoim zajęciom: ja czytałam, mąż grał na PS4, mąż szedł robić zdjęcia, ja oglądałam TV, ja piekłam muffinki, mąż grzebał przy aucie. Może wynikało to z tego, że mieliśmy mnóstwo wolnego czasu i tak naprawdę nie docenialiśmy go. Teraz czekam z Domisiem na tatę, jemy razem obiad, wychodzimy na spacer albo bawimy się, czytamy książeczki, puszczamy małemu piosenki, rozśmieszamy go, a między tym wszystkim opowiadamy sobie o całym dniu. Fakt, że ja mam mało czasu na czytanie, a mąż prawie wcale nie gra na PS4, ale do tego jeszcze wrócimy, a Domisiek już nigdy nie będzie taki malutki.
 

2) Znacznie częściej odwiedzają nas znajomi.


Kiedyś chętnie wychodziłam bo jakoś przyjmowanie gości mnie stresowało. Wiązało się przecież ze sprzątaniem jak przed świętami, zwiezieniem tony zakupów i spędzeniem trzech dni w kuchni. Teraz Dominiś idzie spać ok. 19.00 - 20.00 i wtedy musimy być w domu, więc wielkie wyjścia odpadają, a i ja olałam sprawę gigantycznych przygotowań. Nie przychodzi przecież Małgosia Rozenek ze swoją białą rękawiczką tylko ludzie, którzy znają mnie od lat, wiedzą, że mam malutkie dziecko i nie wymagają tortu Pavlova na deser - wystarczą szybkie przekąski. Dzięki temu dużo gramy w różne gry, Dominik jest zachwycony (bo łapie się na pierwszą część odwiedzin, a bardzo lubi towarzystwo), oszczędność jest, a my się nigdy nie nudzimy. Teraz wprawdzie nasi główni towarzysze od planszówek na dniach będą rodzić, ale podejrzewam, że z czasem wszystko wróci do normy.

3) Bardzo często jeździmy na basen


Kiedyś raz na pół roku to był rekord mobilizacji basenowej, ale jeszcze w ciąży obiecałam sobie, że Dominisia będziemy od początku oswajać z wodą. Wiem, jak piękna jest umiejętność pływania i bardzo bym chciała żeby i synek umiał pływać. Dlatego pierwszy raz na basen pojechaliśmy jak mały miał 4 miesiące i o ile zdrowie pozwala, staramy się jeździć jak najczęściej. Mamy nawet swój ranking okolicznych aquaparków, o czym jeszcze będę pisać.



4) Pozbyłam się kompleksów


Jeszcze długo, długo przed dzieckiem bardzo skupiałam się na sobie, swoich niedoskonałościach i niedociągnięciach. Na imprezie myślałam, czy makijaż mam idealny, czy włosy się nie rozwaliły, czy kiecka jest ok. Teraz mam to w nosie - w końcu trzymam na rękach takie cudo, że moje włosy, makijaż i kiecka są nieistotne. Dbam o siebie oczywiście, ale robię to dla siebie, nie dla innych. Podchodzę do siebie i życia z dużo większym dystansem.

5) Odstawiłam samochód


Do całej listy moich wad jakie już się tutaj wyłoniły dołożyć jeszcze trzeba okropne lenistwo. Do Biedronki, która jest może z 500 metrów od mojego domu jeździłam autem. Właściwie wszędzie jeździłam samochodem. Dzisiaj zamiast pakować wózek do bagażnika, potem wyciągać, zapinać małego w aucie, potem odpinać, wolę zdecydowanie przejść ten kawałek, przewietrzyć synka i siebie. Ale głównie chodzi o to, że jestem leniem i spacer pochłania mniej energii niż to całe pakowanie;)



6) Więcej wyjazdów


Nie wiem, czy chcieliśmy sobie udowodnić, że dziecko nie jest ograniczeniem, czy zwyczajnie chcieliśmy już coś pokazać naszemu maluchowi, ale porównując te wakacje i kilka poprzednich, w tym roku zdecydowanie więcej wyjeżdżaliśmy. Były to jednodniowe, krótkie wypady, ale było ich znacznie więcej. Odwiedziliśmy pałac w Mosznej, park miniatur w Ochabach, Górę św. Anny, rodzinną wioskę męża, puszczaliśmy bańki w bytomskim parku, robiliśmy piknik w raciborskim arboretum...


7) Lepsza organizacja - dłuższe weekendy 


Zanim urodził się Dominik wszystko trwało wieczność bo np spaliśmy do 10.00 w niedziele. Potem kościół, obiad i już było popołudnie, trochę posiedzieliśmy i trzeba było się szykować na poniedziałek. Teraz wstajemy szybciej, mamy na wszystko czas. Szczególnie, że pakowanie i ubieranie małego opanowaliśmy do perfekcji.


Nic nie jest takie samo bo jest milion razy lepsze. 



A u Was jakie zmiany spowodowało pojawienie się maleństwa?

Komentarze

  1. Same zmiany na lepsze! Cudownie, że Dominiś dodał Wam jeszcze bardziej skrzydeł. Jesteście fantastyczną rodzinką! :) Pozdrawiamy! :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty