O klubikowych zabawach maluszków

Po udostępnieniu na IG zdjęć z klubiku dla dzieci, gdzie od początku września chodzimy z Dominikiem wiele mam pytało o zajęcia. Na IG pisałam tylko pokrótce, a tutaj rozwinę temat bo zajęcia są naprawdę ciekawe, a pomysły na zabawy można wykorzystać w domu.


Kilka słów wstępu

Zajęcia klubikowe odbywają się w Mediatece w Rydułtowach i są przeznaczone dla dzieci, które nie chodzą jeszcze do przedszkola. Nie wiem, czy jest dolna granica wieku malucha, ale moja koleżanka, która dotychczas prowadziła te zajęcia mówiła mi, że najmłodsze dziecko miało cztery miesiące. Obecnie w grupie Wesołych Nutek najmłodszy jest mój Dominik (8 miesięcy) i uważam, że to taki minimalny wiek bo dobrze jest, kiedy dziecko samo siedzi.

Zasady

Spotykamy się w każdy poniedziałek. Zbiórka zaczyna się o 9.30 i o 10.00 rozpoczynają się zajęcia. Te pół godziny luzu jest świetne bo wiadomo jak jest z dzieckiem: a to drzemka, a to musi zjeść albo stwierdzi, że musi zrobić kupę i to najczęściej, kiedy siedzi już w wózku. Jeśli jesteśmy wcześniej to jest czas na zabawę z innymi dziećmi.

Podczas zajęć obowiązuje kilka zasad:

  • po rozebraniu się dzieci się witają ze sobą, z mamami i paniami prowadzącymi
  • wszyscy mówimy do siebie po imieniu
  • zarówno dzieci, jak i rodzice zdejmują buty
  • przyklejamy sobie i dziecku plakietkę z imieniem
  • nie używamy telefonów (tylko do zdjęć)
  • do dyspozycji są chusteczki, kawa, herbata, woda, herbatniki i chrupki dla dzieci
  • czasami trzeba przynieść jakieś akcesoria np. koce itp. 

 Przebieg zajęć

 Po przyjściu i rozebraniu się przyklejamy karteczkę ze swoim imieniem i witamy się. Do godziny 10.00 jest czas na zabawę z dziećmi, korzystanie z basenu z piłkami i z innych zabawek, znajdujących się w sali. O 10.00 rozpoczynamy piosenką na powitanie, do której tańczymy razem z dziećmi, a potem siadamy i pani Basia czyta bajkę. Nie jest to jednak zwykła bajka a bajka-masażyk z książki Marty Bogdanowicz "Przytulanki czyli wierszyki na dziecięce masażyki". Dla przykładu podaję jeden z wierszyków, jaki był wykorzystany podczas zajęć:

Wspinał się pajączek po rynnie. [wędrujemy palcami od dołu ku górze po plecach dziecka]
Spadł wielki deszcz i zmył pajączka [rozkładamy na plecach płasko obie dłonie i szybko przesuwamy je w dół]
Zaświeciło słoneczko, [masujemy plecy ruchem okrężnym]
Wysuszyło pajączka, rynnę i… [masujemy tak długo, aż poczujemy ciepło]
Wspinał się pajączek po rynnie… [zaczynamy od początku.]
Po wierszyku następuje główna część czyli zabawy sensoryczne. Świetne podczas tych zabaw jest to, że są dostosowane do możliwości wszystkich dzieci. Każde dziecko bawi się tak jak umie. Dominik jest jeszcze malutki i nie rozumie na czym dana zabawa polega, ale widzę, że czerpie z nich przyjemność. Szczególnie, że każda z zabaw ma na celu pobudzenie wszystkich zmysłów dzieci: dzieci oglądają, słuchają, dotykają, a czasami też smakują i wąchają.

Około godziny 11.20 zaczynamy wszyscy sprzątać zabawki i bałagan powstały podczas zajęć (a bywa naprawdę niemały). Stajemy w kółeczku, śpiewamy piosenkę o ufoludku ( z pokazywaniem) i żegnamy się wierszykiem, który dzieci dobrze już znają. Zajęcia kończą się o 11.30.

Zajęcia z folią bąbelkową

Na całkiem pierwsze zajęcia nie udało nam się dotrzeć bo wracaliśmy z mężem z weekendu w Paryżu i z powodu opóźnienia samolotu nie zdążyliśmy. Z opowiadań jednak wiem, że dzieci bawiły się piaskiem.

Na pierwszych zajęciach, na jakich byliśmy panie Kasia i Basia rozdały wielkie tuby, którymi masowaliśmy dzieci. Maluchy turlały się na nich albo siadały i "jeździły".



Potem panie prowadzące rozłożyły wielki kawał folii bąbelkowej. O ile tuby były dla Dominisia trochę zbyt duże i nie bardzo umiał się nimi bawić, to folia bardzo przypadła mu do gustu. Ściskał, gryzł, kopał, owijał się nią i próbował rozbijać pęcherzyki. Starsze dzieci skakały i biegały.




Malowanie rączkami i nóżkami

Na kolejnych zajęciach malowaliśmy rączkami i nóżkami. Panie prowadzące położyły stolik do góry nogami i owinęły go streczem. Dzięki temu utworzyła się przestrzeń do malowania. Rodzice nakładali farbki pędzlami na rączki i nóżki, a dzieci odbijały je na streczu tworząc obraz.
Dominik głównie tworzył obraz na sobie i był tym zachwycony. Potem wprawdzie musiałam go dosłownie całego włożyć do wiaderka z wodą, ale dla takiej zabawy warto.




Dostałam kilka zapytań odnośnie farbek. Dopytałam i wiem, że farbki nie są jadalne, ale jeśli dziecko jest jeszcze na etapie pakowania wszystkiego do buzi to można wykorzystać serek Danio i zabarwić je barwnikiem spożywczym.


Zabawy kocykiem

Bohaterem kolejnych zajęć były kocyki. Rodzice robili z koca hamaki i rydwany dla dzieci. Starsze dzieci zawijały rodziców w koce. Dominisiowi spodobał się hamak, ale rydwan to nie była zabawa dla niego. Na tych zajęciach dużo bardziej wolał bawić się zabawkowym warsztatem i nikt mu w tym nie przeszkadzał. 




Dlaczego zdecydowaliśmy się na uczestnictwo w tych zajęciach?

Dominiś jest jeszcze bardzo mały, ale chciałabym żeby oswajał się z towarzystwem innych, starszych dzieci. Zresztą on bardzo lubi towarzystwo ludzi, więc tam czuje się jak ryba w wodzie. Poza tym zabawy, jakie proponują pani Kasia i Basia mogą tylko pozytywnie wpływać na rozwój maluchów. Dla starszych dzieci jest to także wspaniały trening przed przedszkolem.


Komentarze

Popularne posty